Nawet u par, które zazwyczaj się nie kłócą, przychodzi taki moment, gdy zaczyna się w związku krwawa jatka i walka o przetrwanie.
Ten moment to narodziny dziecka.
W dotychczasowym poukładanym życiu pojawia się ktoś trzeci. Ktoś mały, a jakże wielki :). Kobiety po porodzie walczą z huśtawką nastrojów, zahaczając czasem o baby blues lub nawet depresję poporodową. Zazwyczaj jednak radzą sobie z przystosowaniem do nowej roli całkiem dobrze (chociaż wydaje im się inaczej!), bo tak je stworzyła natura. Moim skromnym zdaniem zaś permanentnego baby blues'a mają... mężczyźni! A przynajmniej mój mężczyzna takowego wielkiego po pierwszym dziecku i mniejszego po drugim baby blues'a miał. Zazwyczaj zgodni, nagle zaczęliśmy się kłócić o byle co, długo i namiętnie :). Trwało to przez jakiś czas, po narodzinach drugiego dziecka też zdecydowanie krócej, ale nauczyło nas to jednego.
O związek trzeba dbać.
Gdy pojawiają się dzieci, nie ma czasu na flirt i chemię. Jest cała masa nowych obowiązków, stresów, nerwów ('czemu on nie śpi tyle godzin - na pewno coś mu jest', łamane przez 'czemu on śpi już tyle godzin - na pewno coś mu jest'), wieczne niewyspanie, jedzenie w biegu i na zimno, a także kompletny brak czasu dla siebie. O ile wcześniej wszystko układało się samo, teraz trzeba naprawdę zacząć dbać o siebie nawzajem.
Co pomaga w utrzymaniu pozytywnych relacji w małżeństwie?
1. Mąż obecny przy porodzie
Będę to zawsze powtarzać. To wsparcie, które procentuje przez lata. O tym, do czego może przydać się mężczyzna przy porodzie pisałam w tym artykule.
2. Wyjście we dwójkę
Na kolację, do kina, do teatru, a najlepiej tu i tu. Wyjście tylko we dwoje, jak często się da - u nas udaje się w co drugi piątek. Kładziemy dzieci spać, zostaje z nimi babcia, a my wychodzimy.
3. Wolny wieczór
Nic tak dobrze nie wpływa na psychikę rodziców, jak świadomość, że w końcu fajrant, w końcu dzieci poszły spać... Nasze dzieci śpią już o 19 w najlepszych momentach, co daje nam całe 5 godzin 'wolnego' do północy, o której to zazwyczaj chodzimy spać. Pięć godzin! Bajka ;). Czasem, gdy zdarzy się, że później skądś wrócimy lub mamy gości, chłopcy idą spać najpóźniej o 21 i wtedy już nie jest tak różowo, dlatego ściśle trzymamy się wieczornego rytuału.
4. Wieczory filmowe
To coś, co nas łączy - uwielbiamy razem oglądać filmy i robić sobie maratony serialowe.
5. Wspólne pasje
Jesteśmy z Tomkiem parą przeciwieństw, lubimy inne rzeczy. Ja najbardziej relaksuję się czytając, on majsterkując przy samochodzie. Jednak mamy punkty styczne, które co jakiś czas się zmieniają. Obecnie jest to nauka angielskiego z aplikacją Duolingo, bieganie, chudnięcie ;). Motywujemy się nawzajem, wspieramy, a także rywalizujemy, co daje nam niezłego kopa do działania.
6. Podział obowiązków
W naszym domu panuje równy podział obowiązków - mąż nie pomaga w domu - on zajmuje się domem, w którym mieszka, w taki sam sposób jak ja. Poza gotowaniem (to robię głównie ja), resztą po prostu się wymieniamy. Tak samo jest z opieką nad dziećmi - Tomek zajmuje się nimi tak samo jak ja (pisałam o tym tu). Wiem, że są pary, w których on ma za zadanie jedynie iść do pracy i z niej wrócić, po czym ma wolne, a ona ma na głowie cały dom, dzieci, zakupy itp. U nas tak nie jest, dzielimy się wszystkim w zależności od potrzeby.
7. Rozmowy
To jest najważniejsze - trzeba ze sobą rozmawiać. Co dzień opowiadamy sobie nawzajem, co wydarzyło się u drugiego, dzielimy radościami i troskami.
Jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, bawią nas i wkurzają te same rzeczy. Doceniamy swoje zalety, tolerujemy swoje wady (powiedzmy...). Stoimy po tej samej stronie barykady i trzymamy sztamę. Tylko działając w komitywie jesteśmy w stanie ogarnąć naszych nad wyraz energicznych potomków i nie zwariować :).
Wspólnie tworzymy naszą domową bajkę. Ciągle zdziwieni, jak z pary szalonych nastolatków staliśmy się statecznym małżeństwem z dwójką dzieci i kredytem. Jesteśmy rodzicami, ale jesteśmy także małżeństwem, kobietą i mężczyzną. Rodzina jest dla nas wszystkim, ale wszystkim jesteśmy także my dwoje - dla siebie nawzajem i nie chcemy o tym zapominać.
Aby dobrze funkcjonować jako rodzina, musimy dobrze funkcjonować jako para.
I o to dbamy każdego dnia.
Wspólnie tworzymy naszą domową bajkę. Ciągle zdziwieni, jak z pary szalonych nastolatków staliśmy się statecznym małżeństwem z dwójką dzieci i kredytem. Jesteśmy rodzicami, ale jesteśmy także małżeństwem, kobietą i mężczyzną. Rodzina jest dla nas wszystkim, ale wszystkim jesteśmy także my dwoje - dla siebie nawzajem i nie chcemy o tym zapominać.
Aby dobrze funkcjonować jako rodzina, musimy dobrze funkcjonować jako para.
I o to dbamy każdego dnia.
Bardzo ważny temat poruszyłaś. Znajoma mówiła że dziecko to próba dla związku
OdpowiedzUsuńa o związek trzeba dbać
UsuńMężczyzna przy porodzie to kontrowersyjny temat :) Wypalenie w związku dotyka też pary, które jeszcze nie mają dzieci, a ich pojawienie się - jest dodatkową próbą.
OdpowiedzUsuńDlaczego kontrowersyjny? :)
UsuńBardzo mądry wpis :) Nam wszyscy powtarzają "zobaczycie jak to będzie, jak pojawi się dziecko" w sensie bardziej negatywnym. Uważam, że odpowiednie podejście do tematu może sprawić, że będzie lepiej. Oczywiście zmieni się cały świat ale czy to znaczy, że związek ma iść w odstawkę? Przecież to on wszystko zapoczątkował więc czemu z czegoś rezygnować, poświęcać kosztem obowiązków np. wobec dziecka.
OdpowiedzUsuńnie zgodzę się z tezą wpisu albowiem u nas było inaczej, kłótnie to były przed samym ślubem, bo denerwowaliśmy się nadchodzącą ceremonią ale po urodzeniu pierwszego syna następne lata wspominam jako bajkowe, bo byliśmy straszliwie szczęśliwi :-)
OdpowiedzUsuńteraz z dwójką jest gorzej, bo jest opór roboty ale w końcu sami się na to zdecydowaliśmy...
i mam pytanie odnośnie Twojego wpisu: o której Wasi chłopcy wstają rano?
M.
To jesteście odstępstwem od reguły, też znam takie pary, u których miodowy miesiąc nastał po narodzinach dziecka ;). Chłopcy wstają między 6 a 7, zazwyczaj tuż przed 7. To pora wstawania do przedszkola, najczęściej ja ich budzę.
UsuńNie zastanawiałam się nigdy, w jaki sposób wpłynie obecność mojego męża przy porodzie na przyszłość. Cieszę się jednak, że ze mną był.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że związek trzeba pielęgnować - samo się nic nie zrobi, a wiadomo, że w pewnym momencie (szczególnie na samym początku) tego czasu na pielęgnację pozostaje niewiele.
Dlatego trzeba korzystać z każdej wolnej chwili sam na sam ;)
UsuńPewnie, że o związek należy dbać nie tylko po narodzinach dziecka ale ciągle non stop. To ciągła praca na sobą tą drugą osobą i dobrą wzajemna relacją ;]
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam Martyna
Zgadzam się!
UsuńDo tych 7 punktów dodałbym jeszcze 8-my, o zaskakiwaniu siebie. ;) Myślę, że nawet jedną, pozytywną niespodzianką na miesiąc można bardzo wiele zdziałać i utrzymać, jako taką "magię" w związku.
OdpowiedzUsuńMasz rację! Niespodzianki też są ważne.
UsuńBardzo ciekawy tekst, choć jesteśmy jeszcze przed posiadaniem dzieci, to wiem, że będę pamiętać o tym by nie zaniedbać męża :)
OdpowiedzUsuńTrzeba pamiętać o tzw. czasie tylko we dwoje! I pielęgnować relację. Klaudia J
OdpowiedzUsuńLubię takie posty, przykre jest to, że my kobiety często skupiamy się całkowicie na macierzyństwie i gdzie to dotychczasowe "my" traktujemy po macoszemu. Ja sobie obiecałam, że będziemy razem i nie zapomnimy o sobie nawzajem, bo jednak dzieci kiedyś z domu wyjdą (jeszcze długo, ale jednak) a partner, nie. A raczej nie powinien. Nie chcę obudzić się za 20 lat i uzmysłowić sobie że jedyne tematy jakie mamy wspólne to dzieci, bo sami się gdzieś zagubiliśmy.
OdpowiedzUsuńA często tak niestety bywa...
Usuń