Języka angielskiego uczyłam się tak naprawdę przez dwa lata we wczesnej podstawówce (jako zajęcia dodatkowe) i trzy lata liceum na poziomie podstawowym. Przez wszystkie szkolne i studenckie lata uczyłam się języka niemieckiego i to z niego zdałam maturę. Jednak moja znajomość niemieckiego jest dość słaba, z powodu braku praktyki właśnie. Natomiast po angielsku od lat oglądam filmy i czytam książki. Nie mam też problemu z porozumiewaniem się w tym języku, choć jestem świadoma błędów, jakie popełniam. Co jakiś czas miewam zapędy typowo szkolne - postanawiam wykuć na blachę całą gramatykę, tak by nie mylić czasów. Kończy się jednak na tym, że po kilku dniach odpuszczam, bo są ważniejsze rzeczy. Ciężko mi też rozłożyć się z książkami przy dzieciach.
Gdy usłyszałam o aplikacji do nauki języków na telefon, pomyślałam w pierwszej chwili, że to nie dla mnie. Ja lubię papier, lubię robić notatki, zaznaczać na kolorowo ważne rzeczy itp. Jednak wiedząc, jak szalone są moje dni na macierzyńskim, postanowiłam spróbować.
Duolingo jest bardzo prostą w obsłudze aplikacją. Na początku wypełniamy test, który określa nasz poziom znajomości języka i ustalamy minimum codziennej nauki. U mnie są to dwie 5-minutowe lekcje. Można oczywiście robić więcej. Za każdą odpowiedź dostaje się punkty, ale ja na to akurat nie patrzę.
Na podręcznik do angielskiego nie zawsze mam czas. Telefon mam zawsze przy sobie - na spacerze z dzieckiem, gdy Maks ucina sobie drzemkę u mnie na klacie, gdy czekam w kolejce do lekarza... Takim oto sposobem znajduję czas na lekcje angielskiego codziennie od 50 dni! Czasem w dzień mi się nie udaje i lekcję robię tuż przed pójściem spać, leżąc już w łóżku, ale nie odpuszczam.
Wśród lekcji występuje pisanie ze słuchu po angielsku, tłumaczenie ze słuchu na polski, tłumaczenie w obie strony z tekstu napisanego, wybór słów do tłumaczenia z zaproponowanych, a także czasem... poprawna wymowa słówek po angielsku.
Duolingo przypomina nam o lekcji codziennie po upływie 24 h od ostatniej.
Poza nową lekcją proponuje też powtórkę czegoś, czego już się nauczyliśmy, co jest bardzo korzystne.
Aplikacja jest bezpłatna i nie zajmuje dużo miejsca w telefonie. Można też podglądać postępy innych - obserwujemy z mężem nawzajem swoją - jemu czasem się nie chce i zostawiłam go daleko w tyle ;)
Jakie teraz fajne ułatwienia.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym :) Sama znam angielski bardzo dobrze, ale wiem, komu to polecić :)
OdpowiedzUsuńJako lektor j. angielskiego bardzo popieram takie rozwiązania. Oczywiście tradycyjne metody też są potrzebne, ale w dzisiejszych czasach, gdy smartfon jest naszą trzecią ręką, grzechem byłoby tego nie wykorzystać ;)
OdpowiedzUsuńZnam, korzystam. Mogę polecić też inną niedawno odkrytą aplikację o nazwie Ba Ba Dum, która ma w swoich zasobach wiele języków. Pozdrawiam 😉
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńJa akurat nigdy nie miałam okazji używać tego programu i muszę przyznać, że wygląda bardzo ciekawie. W sumie jeśli uczymy się języka angielskiego to warto na pewno zapoznać się z wpisem https://gloswielkopolski.pl/atrakcyjna-praca-dla-lektorow-jezyka-angielskiego-na-ciezkie-czasy-i-nie-tylko/ar/c3-15257990 gdzie fajnie opisano pracę lektora języka obcego.
OdpowiedzUsuń