A raczej tydzień matki, a tak właściwie to tydzień rodziny. Ostatnie dni były pełne atrakcji.
Zaczęło się festynem rodzinnym w przedszkolu Adriana, gdzie najpierw dzieci pięknie występowały, a potem była wyżerka i zabawa na świeżym powietrzu.
Obowiązkowa była wizyta w Wesołym Miasteczku, które akurat zajechało do Słupska. Tu koszty wziął na siebie dziadek, co nasze portfele przyjęły z ulgą, bo Adi miał ochotę wypróbować wszystko...
Dałam się namówić na przejażdżkę łabędziem:)
I obowiązkowy wypad do Ustki, grzech było nie skorzystać z tak pięknej pogody.
Maksym przeszedł z ciuchcią swoje pierwsze pół kilometra ciągiem i to nadmorską promenadą :).
Oby pogoda się utrzymała, 28 stopni to jest to! :)
Jaki cudowny dzień.
OdpowiedzUsuńBukiet z doniczką śliczny. :)
A ciuchcia i uśmiech syna jeszcze piękniejszy.
Ustka... 22 lat temu, moje pierwsze kolonie 3tygodniowe. to były czasy. :)
pozdrawiam
Niewiele się zmieniła :)
UsuńAle zazdroszczę, że posiadacie tak blisko siebie morze<3 Z racji tego, ze mieszkam w Krakowie wyjazd nas morze to wielka wyprawa :
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam, Martyna z Wpuszczona w maliny
czytałem, że to jest duży błąd - uczyć chodzenia dzieci przy pomocy chodzików czy innych takich pojazdów, kręgosłup i takie sprawy...
OdpowiedzUsuńM.
Chodziki jak najbardziej są błędem, ale pchacze do nich nie należą. W chodzik wkłada się dziecko, które samo nie stoi, a z pchaczem dziecko zaczyna chodzić wtedy, kiedy chce, kiedy już samo stabilnie stoi.
UsuńDzień Matki a jak Dzień Dziecka:)
OdpowiedzUsuńKażda okazja jest dobra do wspólnego spędzania czasu ;)
UsuńFajne zdjęcia i rodzinka :)
OdpowiedzUsuńU nas też pikników co nie miara :) Czuć lato :D
W końcu! :)
Usuń