Chyba każdy pamięta, jak łatwo było mu oceniać innych rodziców, zanim sam przekroczył magiczną granicę oddzielającą czasy przeszłe, nazywane często p.n.e. (przed naszym dzieckiem) od teraźniejszości. Wydawało nam się, że wszystko zrobimy inaczej, ocenialiśmy metody wychowawcze albo ich brak u innych (no dobra, nadal to robimy). Gdy zostajemy rodzicami, życie przewraca się do góry nogami i nie jest to pusty frazes, a najprawdziwsza prawda :). Jednak po skoku na głęboką wodę, która okazała się lodowata i pozbawiła nas tchu na dłuższy czas, gdy już zaczniemy oddychać ponownie, postanawiamy skoczyć jeszcze raz, a co tam, przecież wiemy już jak to jest, to bawmy się dalej. Czy macierzyństwo po raz pierwszy różni się od ponownego? Przecież wiemy, co i jak, teoretycznie nic nas nie powinno zaskoczyć. Zapominamy jednak, że drugie dziecko to nie jest klon starszego i może nawet być jego całkowitym przeciwieństwem, a wtedy wszystkie znane nam prawdy na temat rodzicielstwa możemy sobie wsadzić głęboko w d... i uczyć się być rodzicem na nowo. W wyższej szkole przetrwania do 20-tej, gdzie dyplomu możesz spodziewać się za lat 18.
Zapraszam Was na przegląd - jak to było u nas po pierwszym dziecku i po drugim.
CIĄŻA
Przy pierwszym:
- trochę mdłości, ale ogólnie jest super, czuję się świetnie przez cały czas, żyję jak wcześniej. Jestem aktywna, jeżdżę po Polsce, pracuję do ostatniego dnia przed porodem.
Przy drugim:
- z powodu mdłości od 8 tygodnia i wymiotów 3-4 razy dziennie idę na zwolnienie lekarskie i już z niego nie wracam. Bo mdłości trwają do 16 tygodnia, a i potem zdarzają się niespodziewane pawie. Łapię częste infekcje, nerwobóle, rwę kulszową... długo by wymieniać.
WYPRAWKA
Przy pierwszym:
-
rzeczy nowe, wszystko nowe! Całe godziny spędzam na wybieraniu ciuszków,
pieluszek, grzechotek etc. Tysiące rozpływają się w dziecięcych
sklepach.
Przy drugim:
- wszystko (albo większość) używane, po
bracie. Oszczędność czasu i pieniędzy :).
PORÓD
Przy pierwszym:
- nie boję się go, wiem, że będzie strasznie, ale zaskakuje mnie, że aż tak.
Przy drugim:
- boję się go panicznie, bo już wiem, czego się spodziewać. Ale też wiem co robić, jak sobie pomóc i tak bardzo wierzę w zasłyszany tekst, że drugi poród jest łatwiejszy, że się to sprawdza.
DIETA MATKI KARMIĄCEJ
Przy pierwszym:
- trzymam ścisłą dietę przez pierwsze trzy miesiące, wszystko gotowane, nic wzdymającego, stopniowo wprowadzam do swojego jadłospisu (!) nowe pokarmy i bacznie obserwuję dziecko. Starszy ryczy na każdym kroku, ma wzdęcia, nosimy go dniami i nocami, niejednokrotnie doba się nie kończy i płynnie przechodzi w drugą, gdy świt zastaje nas z dzieckiem na ręku.
Przy drugim:
- po powrocie ze szpitala zjadam sałatkę z bobem i chilli. Diety nie trzymam wcale, korzystam z sezonu na truskawki, czereśnie i fasolkę szparagową. Wszystko okraszam ukochanym chilli, sosem tabasco i papryczkami pepperoni. Młodszy jest aniołkiem przez pierwsze trzy miesiące, jest spokojny, je i śpi w kółko. Drze się tylko w wózku.
STERYLNOŚĆ
Przy pierwszym:
-
dezynfekcja i parzenie wrzątkiem wszystkiego co popadnie, niechodzenie
do większych sklepów z wózkiem w czasie jesienno - zimowych infekcji,
proszenie o umycie rąk wszystkich odwiedzających nas gości.
Przy drugim:
- dezynfekcja i wyparzanie tylko na początku. Prośba o mycie rąk
została, ale też na krócej.
ZMIANA PIELUCH
Przy pierwszym:
- zmieniam pieluchę co godzinę, niezależnie od tego, czy sucha, czy mokra. Nie rozumiem mam, które nie zmieniają kupy od razu, tylko
czekają, czy może dziecko jeszcze dorobi.
Przy drugim:
- pieluchę zmieniam, kiedy jest taka
potrzeba. Dziś te matki rozumiem :).
SPACERY
Przy pierwszym:
- spędzamy na dworze minimum 3 godziny dziennie, na jednym lub dwóch spacerach, niezależnie od pogody. Jeśli pada, na wózek kładę folię, sobie kaptur na głowę, parasol, i idę.W ciągu pierwszego roku Starszy nie zalicza spaceru może ze 3 razy. Wózek kocha, leży w nim grzecznie, nawet jak nie śpi.
Przy drugim:
- spacer zaliczany jest przy
okazji pójścia po starszego do przedszkola i placu zabaw z nim, z samym
Młodszym to ja może kilka razy się bujnęłam... Jeśli pada, nie wychodzimy wcale :). Także dlatego, że młodszy wózka nie cierpi i drzew nim japę tak, że pół osiedla słyszy.
DRZEMKI
Przy pierwszym:
- drzemki na dworze - jeśli dziecko śpi 2 godziny w wózku, to ja dwie godziny chodzę i chodzę, i chodzę...
Przy drugim:
- drzemki są w domu. W czasie ich trwania mogę coś zrobić. Lub nic nie robić.
ROZWÓJ
Przy pierwszym:
- sprawdzam kolejne etapy w kalendarzach rozwoju, studiuję siatki centylowe wzrostu i wagi. Czytam książki, poradniki, fora internetowe i portale dla rodziców.
Przy drugim:
- o rozwoju to w ogóle nie czytam, a siatki sprawdzałam tylko w pierwszym miesiącu, gdy kolejny potomek miał problemy z przybieraniem (klik). Czytam za to blogi parentingowe - dobrze wiedzieć, że inni też wiodą taki los :).
ROZSZERZANIE DIETY
Przy pierwszym:
- nie mogę doczekać się rozszerzania diety - ekscytuję się każdym nowym warzywkiem, jakim pierworodny pluje na kilometr, gotuję, pichcę, kombinuję.
Przy drugim:
- tak samo zaczynam słoiczkami, ale szybciej przechodzę na gotowanie. Nie stresuję się, gdy mały pluje - je ile chce, nie robię samolocików itp. Nie przeżywam, że tak samo jak pierwszy nie chce gryźć i zaczyna to robić z opóźnieniem. Wszystko w swoim czasie.
WIECZORNY RYTUAŁ
Przy pierwszym:
- przez pierwsze trzy miesiąca życia dziecka rytuału nie ma. To znaczy staramy się go tworzyć, ale nie jest on sztywny. Raz mały usypia o 20 i budzi się na kilka godzin w środku nocy, raz kładziemy go dopiero, gdy sami idziemy spać, w okolicach 23.
Przy drugim:
- Młodszy wskakuje w rytuał, którego trzymamy się ściśle. Dzięki temu maksymalnie o 20 mamy fajrant.
WYJŚCIE Z DOMU BEZ DZIECKA
Przy pierwszym:
- premierowe wieczorne wieczorne wyjście z domu zaliczyliśmy po roku z hakiem. Może nawet po półtora, bo Starszak był już w stanie krzyczeć w nocy do babci: "dawaj mleko!" :).
Przy drugim:
- wyskoczyliśmy na imprezę urodzinową koleżanki, gdy Młodszy miał miesiąc. A zaraz potem do kina. Laktator w rękę i heja :).
ZAINTERESOWANIA
Przy pierwszym:
- mam wiele zainteresowań. Miewam na nie czas.
Przy drugim:
- nie mam żadnych. Czasu też nie mam.
CIERPLIWOŚĆ
Przy pierwszym:
- z każdym dniem uczę się cierpliwości.
Przy drugim:
- tracę ją sto razy dziennie :).
AKCEPTACJA ZMIAN
Przy pierwszym:
- buntuję się na utraconą wolność, na to ciągłe wiszenie syna na piersi, na nocne pobudki, na ciągły bałagan, brak czasu na cokolwiek innego niż dziecko... Czekam aż będzie lepiej, aż zacznie przesypiać noce, zacznie siedzieć, raczkować, chodzić. Mam nadzieję, że z kolejnym etapem będzie lepiej, łatwiej, lżej. Tymczasem nie jest. Przybywa roboty, ubywa czasu. Jeszcze bardziej.
Przy drugim:
- biorę na klatę wszystko to, co już znam. Cieszę się każdym etapem. Noworodek? Super, cyc i spanie. Siedzi? W końcu można go czymś zająć. Chodzi? Koniec z noszeniem. Dzieci tak szybko rosną. Pomimo oczywistego zmęczenia, wszędzie walających się zabawek i niezliczonych nieudanych prób uszczknięcia z dnia czegoś dla siebie - delektuję się tym czasem. A przynajmniej staram się :). Bo wiem, jak szybko on mija, jak szybko ze słodkiego pultaska wyrasta wyszczekany przedszkolak.
Każde dziecko jest inne, każde macierzyństwo jest inne. Mnie zaskoczyło, że aż tak się to może różnić, a podwójną mamą jestem dopiero 13,5 miesiąca. Przy trzecim to musi być hardcore, chociaż znajoma mama trójki powiedziała mi kiedyś, że trzecie to się samo wychowuje. Raczej nie będzie mi dane tego sprawdzić. Chyba, że wygram w Lotto! A mąż gra namiętnie, więc a nuż :).