Głośno jest ostatnio o nowym 'trendzie' wśród rodziców - podawanie dzieciom środków nasennych (klik). W Niemczech jest to już dość popularny proceder, tylko czekać, jak zawita i do nas, w końcu syropki na apetyt itp. biją rekordy sprzedaży.
Buszując po internecie trafiam na posty młodych, zmęczonych mam, które cierpią na deficyt snu, spowodowany budzącym się często lub nie śpiącym w nocy maluchem i próbują znaleźć na to rozwiązanie.
Zastanawiają mnie dwie rzeczy. Kto im powiedział, że niemowlę musi przesypiać noce? Owszem, są takie maluchy, które nie budzą się w nocy - ich mamy to szczęściary. Ale zdecydowana większość dzieci do 1 roku budzi się co najmniej kilka razy.
Ba - większość ludzi nie przesypia całej nocy ciągiem. Część budzi się za potrzebą skorzystania z toalety, część budzi suchość w ustach i muszą się czegoś napić, a jeszcze inni budzą się i ponownie zasypiają tak szybko, że nawet tego nie pamiętają. Zasypiamy w jednej pozycji, a budzimy się w innej.
Podobnie jest z dziećmi, jednak różnica jest taka, że one nie potrafią zasygnalizować, że coś im nie pasuje inaczej, jak tylko płaczem.
Obaj moi synowie mieli różne etapy co do spania. Najważniejszym elementem każdego dnia, którego trzymamy się z przysłowiowym zegarkiem w ręku jest wieczorny rytuał. On wprowadza w nasze wieczory pewną harmonię, poczucie stałości, bezpieczeństwa, a nam rodzicom zapewnia wolne od 19 - 20. Co by się później nie działo, jakby nie wyglądała noc, to do północy mamy spokój i czas dla siebie.
Starszy syn od urodzenia urządzał nam cyrki nocne. Z nim na rękach zaskakiwał nas świt, Starszy potrafił naprawdę nie spać całe noce, a my oczywiście razem z nim. Do dziś śmiejemy się w tego, jak zdarzało nam się podrzucać syna w weekend do dziadków, a sami wracaliśmy do domu, zamykaliśmy drzwi i... szliśmy spać. Inaczej się nie dało :). Starszak miał krótki okres przesypiania całych nocy w okolicy 6 miesiąca życia, ale tak na dobre przestał się budzić... po odstawieniu od piersi. Po 12 miesiącu życia w zasadzie spał już ładnie, a jak się przebudził czasem, to wystarczyło, że wrzuciliśmy go między nas do łóżka i spał dalej. Były jakieś krótkie momenty z lękami nocnymi, gdy był już większy, ale ogólnie na jego sen po roczku nie mogę narzekać.
Młodszy natomiast jest zupełnie inny. On do 6 miesiąca w nocy był bezproblemowy - budził się raz lub dwa rzeczywiście tylko na cyca i szedł spać dalej. Nawet nie wstawałam, bo do pół roku spał z nami. Po 6 miesiącu znacznie się w spaniu 'popsuł', budził coraz częściej, już nie tylko na cyca, płakał, miał momenty, że nie spał godzinę. Intensywne ząbkowanie do teraz daje nam w kość - 15 zębów za nami, ostatnia trójka przebije się na dniach i zostaną już tylko piątki. U niego odstawienie od piersi po 14 miesiącu nie pomogło w przesypianiu nocy, nadal się budzi, średnio raz, czasem dwa razy i co najgorsze - na mleko. Starszy nigdy mleka modyfikowanego w nocy nie pił, Młodszy drze się na pół osiedla, dopóki mleka nie dostanie. Jak je wypije, zasypia od razu. Wiem, że to niezdrowe - zbieramy siły na to, by go tego nocnego picia oduczyć. Jemu też nie wystarczy wrzucenie go do nas, on musi spać centralnie na mamie - 12kg zaśnie tylko na mojej klacie, już nawet nie na Tomka. Super, co :).
Paradoksalnie z Młodszym o wiele bardziej wyspana byłam do roczku - od kilku miesięcy chodzimy z Tomkiem jak zombi. Trochę pomagają preparaty na ząbkowanie, ale nie zawsze - nie zawsze jest bowiem płacz z powodu ząbkowania. Czasem jest to skok rozwojowy, czasem nadmiar bodźców w dzień, nadmiar nowych doświadczeń, emocji. Za gorąco, za zimno, za głośno, za cicho. Pieluszka gniecie, kołderka uwiera, a może coś się śni złego, a może po prostu chce do mamy. Każdy powód jest dobry :).
Jedyne co zatem możemy w tej sytuacji zrobić, to ją zaakceptować. Nie buntować się, nie denerwować, tylko przyjąć na klatę nocki z przerywanym snem. Jak to mówią, kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci... :). Nieco pomaga nam system weekendowego odsypiania na zmianę - w jeden dzień ja śpię do oporu, w drugi mąż. I spokój. Tylko spokój nas uratuje - dzieci szybko rosną i w końcu wszystkie zaczną przesypiać całe noce. A wtedy my będziemy im ściągać kołdrę z łóżka w weekendy o 6 rano :). A póki co - niech żyje kawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz