Jest na to jedna rada.
Żadne tam trany, miody, imbiry.
Trzeba po prostu mieć nudne życie - nic nie planować, nie mieć żadnych ważnych zadań do wypełniania, żadnych pomysłów itp. Siedzieć w domu i spędzać czas na 'nicnierobieniu'.
Bo, moi drodzy, jak tylko sobie coś zaplanujecie, to zaraz na bank któreś z Waszych dzieci będzie chore.
Dajmy na to - macie coś ważnego do załatwienia. Zaplanowanego dużo, dużo wcześniej. Czekacie na to. Wiąże się to z wyjście z domu na dłużej niż dwie godziny, pierwszy raz od nie wiadomo kiedy.
I bach. Starszy dostaje anginy. Też pierwszy raz w życiu. I gorączki 39.5, też pierwszy raz.
A jakże. Niech ma ta matka stan przedzawałowy i wyrzuty sumienia, na co to było coś planować?
W takich chwilach docenia się instytucje babci. Będzie dzielić niedolę z tatusiem pół na pół. Bo pierwsze pół wychodnego matki on też pracuje, no oczywiście, że nie może wziąć wolnego. To matka tym bardziej nie bierze i wychodne będzie miała i tak.
Dodam tylko, że w celach edukacyjnych, więc usprawiedliwienie jest. A dziecku po lekach już lepiej na szczęście.
tak to już jest z dzieciorkami ale Wy i tak jesteście w komfortowej sytuacji, że macie dziadków tuż obok, to wielka pomoc...
OdpowiedzUsuńM.
Oj tak, bardzo to doceniam, bez babci ani rusz w takich sytuacjach.
OdpowiedzUsuń