Natrafiłam ostatnio w sieci na artykuł pewnej mamy, urażonej szerzącym się wszem i wobec 'terrorem laktacyjnym'. Czy propagowanie NAJLEPSZEGO sposobu żywienia niemowląt można nazwać terrorem? Czy ktoś młodym matkom w szpitalu przystawia pistolet do głowy, siłą każe wyciągać pierś i karmić? Jak można negować sens kształcenia młodych mam w tym temacie, pisząc, że każda mama wie, co dla jej dziecka jest najlepsze?
Dziecko nie jest własnością matki, dziecko to mały człowiek i jeśli środowisko medyczne i naukowe stwierdza, że kobiece mleko jest najlepsze, to jest ono najlepsze i tyle.
Dziecko nie jest własnością matki, dziecko to mały człowiek i jeśli środowisko medyczne i naukowe stwierdza, że kobiece mleko jest najlepsze, to jest ono najlepsze i tyle.
Pisałam już o tym, że w przypadku obu moich synów był problem z przybieraniem, dużo spadali z wagi, Młodszy prawie 450g. Powodem była przedłużająca się żółtaczka, a w konsekwencji ich senność, oraz po prostu brak umiejętności efektywnego ssania. Szybko zasypiali na piersi i słabo przybierali, nawet budzeni co 2 godziny. Obu dokarmiałam ściągniętym mlekiem, Młodszego na zmianę z modyfikowanym (przy dwójce dzieci nie tak łatwo o czas na ściąganie), przez mniej więcej 3 tygodnie, a gdy nadrobili, zostawiałam ich tylko na piersi. Waga dla niemowląt bardzo mi w tym czasie pomogła. Mleka miałam dużo, o czym przekonałam się, gdy oswoiłam się z laktatorem.
Bo używania laktatora trzeba się nauczyć. Najlepiej zaopatrzyć się elektryczny - załatwia za nas całą robotę :). Pierwsze razy to zazwyczaj nieudane próby, albo ściągnięcie kilku kropel. Jednak za każdym razem udaje się ściągnąć coraz więcej. Tym samym ilość ściągniętego mleka nie świadczy o ilości mleka w piersi. Trzeba się po prostu odblokować, nie myśleć o tym, że czujemy się niczym dojne krowy, bo to niestety najczęściej przychodzi do głowy. Warto się zrelaksować, wyłączyć. Na początku pomagała mi bliskość dziecka, jego zapach, dotyk, mleko szybciej napływało. Teraz potrafię już trzymać laktator w jednej ręce, a w drugiej książkę, bo używam go najczęściej, gdy mały śpi, a ja gromadzę mleko na dłuższe wyjście.
Jednak w początkach macierzyństwa rozum płata nam figle. Myśl 'a może ja nie mam mleka' towarzyszy nam bardzo często, z czym nawet teraz, przy drugim dziecku, musiałam walczyć. Tymczasem tak po prostu bywa, że początki są trudne, małe dziecko także musi nauczyć się odczuwać głód i zaspokajać go.
Najważniejsze jednak, aby został obalony mit 'braku mleka', 'chudego mleka' i 'zbyt małej ilości mleka'.
Tylko około 2% kobiet na świecie rzeczywiście nie ma mleka po porodzie i jest to spowodowane hipoplazją, niedostatecznym rozwojem gruczołów. Nie licząc sztucznych ingerencji, operacji piersi i zaburzeń hormonalnych, 98% kobiet jest zdolna do karmienia piersią. Dodatkowo kobiece mleko ma zawsze idealny skład i nie może być 'za chude', niezależnie od tego, jak mama się odżywia. Jeśli dziecko jest przystawiane na żądanie, mleka nie będzie też nigdy brakować, bo tworzy się ono na okrągło. Karmienie piersią to w dużej mierze kwestia psychiki. Wątpimy w swoje możliwości, a przecież to natura je nam dała. Nasze ciało stworzyło nowego człowieka! Czymże jest przy tym wyprodukowanie ilości mleka potrzebnej do wykarmienia go.
Każda zdrowa kobieta jest w stanie wykarmić swoje dziecko, jeśli tego chce.
Najważniejsze jednak, aby został obalony mit 'braku mleka', 'chudego mleka' i 'zbyt małej ilości mleka'.
Tylko około 2% kobiet na świecie rzeczywiście nie ma mleka po porodzie i jest to spowodowane hipoplazją, niedostatecznym rozwojem gruczołów. Nie licząc sztucznych ingerencji, operacji piersi i zaburzeń hormonalnych, 98% kobiet jest zdolna do karmienia piersią. Dodatkowo kobiece mleko ma zawsze idealny skład i nie może być 'za chude', niezależnie od tego, jak mama się odżywia. Jeśli dziecko jest przystawiane na żądanie, mleka nie będzie też nigdy brakować, bo tworzy się ono na okrągło. Karmienie piersią to w dużej mierze kwestia psychiki. Wątpimy w swoje możliwości, a przecież to natura je nam dała. Nasze ciało stworzyło nowego człowieka! Czymże jest przy tym wyprodukowanie ilości mleka potrzebnej do wykarmienia go.
Każda zdrowa kobieta jest w stanie wykarmić swoje dziecko, jeśli tego chce.
Mój przykład pokazuje, że słabe przybieranie na wadze w pierwszych tygodniach życia dziecka nie jest spowodowane brakiem mleka - ściągałam go tyle, że zapas nawet mroziłam. Ponieważ jednak dziecko i tak wisiało mi całe dnie na piersi, bez wyrzutów sumienia sięgałam też czasem po mm, zamiast być podłączona jeszcze stale do laktatora. Niestety do mm namawiała mnie także położna, która odwiedzała nas po porodzie. Młodszy przybierał na początku po 140g na tydzień, a powinien minimum 200 według norm. Wiedziona doświadczeniem z początków pierwszego syna chciałam dać mu czas, jednak za namową położnej dokarmiałam z butli, co karmienie prawie że schodząc na zawał, bo mały z butli ciągle się krztusił. Jak tylko nadrobił, po około 3 tygodniach po prostu przestałam dokarmiać i został na piersi. Teraz waży prawie 6,5kg, mając niecałe 3 miesiące. Nauczył się, to i wyciąga tyle, ile mu potrzeba.
Bo mleka zawsze jest tyle, ile potrzebuje go dziecko.
Im częściej przystawiamy niemowlaka do piersi, tym więcej mleka się produkuje. Jeśli co jakiś czas dziecko chce nam wisieć na piersi cały dzień, to dlatego, że zwiększyło się jego zapotrzebowanie i tym samym nakręca laktację. Po takim dniu z dzieckiem przy piersi non stop na drugi dzień produkcja zwiększa obroty i wszystko się normuje.
Im częściej przystawiamy niemowlaka do piersi, tym więcej mleka się produkuje. Jeśli co jakiś czas dziecko chce nam wisieć na piersi cały dzień, to dlatego, że zwiększyło się jego zapotrzebowanie i tym samym nakręca laktację. Po takim dniu z dzieckiem przy piersi non stop na drugi dzień produkcja zwiększa obroty i wszystko się normuje.
Najczęściej jednak na mleko modyfikowane przechodzą mamy, których dzieci nie mają problemów z przybieraniem. Bo np. ciągle płaczą - a dzieci płaczą z wielu powodów, nie tylko z głodu. Problem w tym, że młodzi rodzice na początku nie potrafią tych powodów rozpoznać. Najłatwiej więc dopchać dziecko butlą mm, aż zaśnie z przejedzenia.
Moja mama opowiadała mi, że kiedyś kobiety nawet się nad tym nie zastanawiały, po prostu karmiły. Nikt też nie ważył dziecka co dzień, żeby sprawdzić, czy przybiera właściwą ilość każdego dnia, ważono je na wizytach lekarskich przy okazji szczepień.
Uważam więc, że kobiety trzeba uświadamiać i nie widzę nic złego w tym, iż karmienie piersią jest obecnie tak mocno propagowane. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to jedynie do tego, że kobiety niepotrzebnie straszy się, że jak sięgną po butelkę czy mleko modyfikowane, to koniec. Ich mleko zaniknie, albo dziecko odrzuci pierś. Nie zdarzy się tak, jeśli najpierw zawsze podamy pierś, a później ewentualnie butlę. Znam wiele przypadków mam, które stosowały karmienie mieszane nawet przez okres roku lub też karmiły piersią inaczej, czyli tylko i wyłącznie ściągając pokarm co 3 godziny i podając je dziecku z butli. Zawsze lepiej karmić w ten sposób, albo pierś + mm, niż nie karmić piersią wcale. Jednak wszystko zależy od nastawienia mamy.
Jeśli chcemy dla dziecka tego, co najlepsze, będziemy karmić piersią. To tylko kwestia wyboru. Najpierw wybieramy: mleko mamy czy mleko modyfikowane dla noworodka, później: woda czy słodki soczek dla niemowlaka. Do nas należy wybór sposobu żywienia dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz