piątek, 6 stycznia 2017

Nareszcie zima

W końcu spadł śnieg i chociaż jazda samochodem w porannych godzinach przypomina zimową rewię na lodzie, to cieszę się, że zima postanowiła jednak do nas zawitać. Te ostatnie lata bez śniegu na święta sprawiają, że tym bardziej czekamy na to, kiedy spadnie. 

Dziś postanowiliśmy zaryzykować i wybraliśmy się na rodzinny spacer do Ustki. Ryzyko było wielkie, bo Maks nie dość, że nie lubi jeździć w wózku, to nie lubi także jeździć autem, a choć mamy nad morze przysłowiowy rzut beretem, to cała wycieczka miała jednak trochę potrwać. Na szczęście synek postanowił być łaskawy i przespał całość, aż do powrotu do domu, łącznie z podwójnym przekładanie z fotelika do gondoli i odwrotnie.



Niby było tylko -5, ale odczuwalna temperatura musiała być o wiele niższa, bo zmarzliśmy bardzo, pomimo ubrania się na cebulkę. Na dodatek w naszej ulubionej kafejce zabrakło gorącej czekolady. 

Ostatnia cofka spowodowała duże zniszczenia w porcie. Na plaży można było znaleźć wszystko, od gigantycznych muszelek, przez na wpół zakopane worki z piaskiem (pewnie leżały w porcie), po konary drzew.



 
































W drodze powrotnej chłopcy spali, a ja połknęłam ciekawą książkę:

 

2 komentarze:

  1. oj to morze... jak je tylko u Ciebie widzę to aż mnie skręca z zazdrości...
    a w ten mroźny dzień my byliśmy nad zalewem no i po kilku minutach tak mi zamarzły ręce (w rękawiczkach) że nie mogłem naciskać spustu migawki i szybko uciekaliśmy do auta...
    -5 to maksimum, które można znosić na spacerach...

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nad morze ubieramy po 3 warstwy + kurtka, inaczej się nie da :).

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...