Tydzień temu zabraliśmy dzieci na wycieczkę do Swołowa. Położona zaledwie 14km od Słupska mała wioska to wspaniały pomysł na wycieczkę w słoneczny dzień. Moje miastowe szkraby, które po raz pierwszy miały okazję zobaczyć większość znajdujących się tam zwierząt, były zachwycone. My zresztą też - przypomniały nam się dziecięce pobyty u rodziny na wsi z prawdziwego zdarzenia.
Muszę przyznać, iż sama obawiałam się pogłaskać konia. Starszak nie miał z tym oporów, natomiast Maksa, który znajdował się na ręku u taty, koń polizał w kolano i mały tak się wystraszył, że chce go zjeść, że zaczął płakać :). Synek natomiast był pierwszy w kolejce do szczotkowania konia.
Atrakcją okazało się nawet zwykła stodoła z sianem :). Ten zapach!
Mnie zachwyciła zabytkowa wiejska chata, ale taka "na bogato", niczym wyjęta z planu "Nocy i dni".
W plenerze znajdowały się przygotowane dla dzieci atrakcje. Proste zabawy z podwórka, które zajęły je lepiej niż tablet czy komputer, i to na długi czas :).
Hitem było łowienie drewnianych rybek za pomocą kija ze sznurkiem i haczykiem. Metalowa balia z wodą, a tyle zabawy!
Młodszego fascynowały wszelkiego rodzaju drewniane taczki i wózki, do których chętnie pakował siano. Wiejski chłopak z prawdziwego zdarzenia :).
Starszak natomiast bardzo ambitnie podszedł do zasłyszanego niedawno powiedzenia, iż każdy mężczyzna musi zbudować dom i posadzić drzewo (początku nie zapamiętał:)), i postanowił już teraz zacząć trenować :).
Kurki, koguciki, gąski, kaczuszki, owieczki - tyle niespotykanych w mieście zwierząt! :).
Myślałam, że moje przyzwyczajone do różnych atrakcji dzieci będą się tam nudzić i szybko uciekniemy, jednak spędziliśmy tam kilka godzin i nudy nie było ani przez chwilę. Polecam serdecznie :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz