Urodziny świętowaliśmy 3 dni, emocji było co niemiara. Najpierw w rodzinnym gronie:
Następnie na sali zabaw - syn zaprosił kolegów i koleżanki z przedszkola do "Planety" nad Netto, na ul. Banacha. Zrobiłam drugi tort, syn jako motyw przewodni wybrał klocki Lego:
Upiekłam bezy na patyczkach - takimi lizakami zajadają się wszystkie dzieci!
I muffinki z klockami:
Bywaliśmy już na urodzinach w innych salach zabaw, w "Planecie" byliśmy po raz pierwszy. Jestem mile zaskoczona, bo pani animatorka stanęła na wysokości zadania i fachowo zajęła się dziećmi. Podczas 2 godzin naszego pobytu tam nie było chwili nudy. Momenty luzu i swobodnej zabawy w kulkach przeplatane były zorganizowanymi zabawami, w których dzieci chętnie brały udział. Pani naprawdę ma do nich podejście, czym mnie zachwyciła! Przeważnie było tak, że dzieci na tych salach po prostu biegają - tutaj synek jako jubilat był wyróżniany, czuł się wyjątkowo. Sala jest mniejsza niż inne, ale dzięki temu jest przytulnie - siedząc z innymi mamami przy kawie i ciachu widziałyśmy całe towarzystwo.
Na chwilę przeszliśmy też do sali obok, gdzie odbyła się dyskoteka :).
Jako podziękowanie dla gości za przybycie Jubilat dał każdemu piernikowego ludzika:
Gdy wsiedliśmy po sali zabaw do auta, syn pogłaskał mnie po głowie. Zapytałam ze śmiechem, dlaczego to zrobił, na co on odpowiedział, że tak mu się tam podobało i dziękuje... :)
Natomiast trzeciego dnia odbyły się urodziny synaw przedszkolu. Dla kolegów i koleżanek zaniósł małe paczuszki z piernikowymi klockami lego:
Starszak dostał tyle wspaniałych prezentów, że teraz ciężko będzie mu coś oryginalnego kupić na święta. Na szczęście kilka dni przed urodzinami z własnej woli zrobił porządek w zabawkach, wyrzucając część zepsutych i oddając część, którą się już nie bawi. Dzięki temu w pokoju nadal można się ruszyć, choć znów z trudem :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz