Od kilku tygodni internet huczy sprawą umięśnionego brzucha Anny Lewandowskiej, która pokazała go miesiąc po porodzie. Zarzuca się jej, że propaguje odrealnioną wizję macierzyństwa, bo ma nianie, czas na trening, pieniądze i w ogóle jak ona śmie wyglądać w ten sposób zaraz po porodzie!
O ile sama zastanawiam się, w jaki sposób można utrzymać zarysowane mięśnie brzucha przez tyle miesięcy ciąży, bo samych mięśni brzucha ćwiczyć w tym stanie nie wolno, to jednak jestem świadoma, że przecież to jest przecież trenerka! Zapewne ćwiczyła intensywniej niż większość kobiet w ciąży, dba o siebie, niewiele przytyła, to jak ma wyglądać?! To jest jej praca i pasja, oczywiste, że musi być żywą reklamą swoich usług.
Zadziwiają mnie oczekiwania hejterów co do tego, jak to Lewandowska powinna utożsamiać się z milionami kobiet, które nie są trenerkami i żonami piłkarza, które dzieckiem zajmują się same od rana do nocy (a nie rzadko także w nocy). Kto z nas utożsamia się z żebrakiem stojącym pod sklepem, do którego wchodzimy na zakupy? Myślimy raczej, że to jego wybór, czyż nie?
Skąd ta zawiść? Jej macierzyństwo wygląda właśnie w ten sposób i taka jest jej rzeczywistość, dlaczego miałaby udawać, że jest inaczej? Żeby komuś nie było przykro? Ona ma prawo wyglądać w ten sposób.
Każdy kształtuje swoją rzeczywistość tak, jak chce - zamiast krytykować, można przecież ruszyć pupę z kanapy i także zadbać o swoją formę. Nie musi to być wyścig, nie musisz wyglądać tak miesiąc po porodzie, ale rok po nim możesz to zrobić spokojnie.
Pytanie jedynie - czy to jest twój cel. Bo masz prawo wyglądać inaczej. Masz prawo poświęcić ten czas na odnalezienie się w nowej roli i skupienie na tym, co dla ciebie jest ważne. Jeśli podczas drzemki dziecka rozkładasz matę i robisz trening z Chodakowską, super. Jeśli wolisz także się zdrzemnąć, ok. Jeśli zaś wolisz poleżeć z książką i odpocząć, też fajnie. Twój wybór, o ile jesteś świadoma, że TO JEST TWÓJ WYBÓR.
Czy wygląd powinien być głównym celem? Przecież on przeminie, lepiej inwestować w rozwój, intelekt - takie głosy padają w artykułach krytykujących Lewandowską. Nie zgodzę się - dobra forma także procentuje na przyszłość, zarówno zdrowiem, jak i dobrym samopoczuciem.
Dlaczego przez to, że na swoim profilu Lewandowska propaguje aktywny styl życia, od razu zakłada się, że ona się nie rozwija, nie czyta, nie kształci się? Trudno, żeby na fanpage'u treningowym wstawiała recenzje książek...
Dlaczego przez to, że na swoim profilu Lewandowska propaguje aktywny styl życia, od razu zakłada się, że ona się nie rozwija, nie czyta, nie kształci się? Trudno, żeby na fanpage'u treningowym wstawiała recenzje książek...
Jedno zdjęcie i fala krytyki poszła. Krytykują głównie kobiety, chociaż same wiedzą, jak wrażliwa jest młoda mama na negatywne emocje - każda z nas to przeszła.
Niestety - własne kompleksy maskujemy agresją przelewaną na innych. Mnie to zaskakuje, bo dla mnie takie zdjęcie jest raczej motywacją, chociaż sama dwukrotnie dość wolno dochodziłam do formy sprzed ciąży.
Ja po prostu dałam sobie czas - to jedyne momenty w życiu, kiedy mogłam pozwolić sobie na niedoskonały wygląd, mogłam nawet jeść bardziej kalorycznie, bo po prostu po meczącym dniu należała mi się porcja lodów. Albo całe pudełko ;).
A kiedy dodatkowe kilogramy zaczęły mi przeszkadzać, dziecko zaczęło mniej wisieć na piersi i więcej przesypiać (powiedzmy...), wzięłam się za siebie. Po pierwszej ciąży po roku byłam już w pełni sobą z wagą 52kg, tym razem jeszcze trochę mi brakuje, ale też dlatego, że zrobiłam na macierzyńskim studia podyplomowe i one zajęły mi sporo czasu. Nie mniej sama wybieram co w danym momencie liczy się dla mnie bardziej i na czym się skupiam. Mam prawo do dodatkowych kilogramów i mam prawo wyglądać fit po urodzeniu dwójki dzieci.
I takie samo prawo do wyboru ma Anna Lewandowska, niezależnie od tego, co myśli o niej internetowy światek.
I takie samo prawo do wyboru ma Anna Lewandowska, niezależnie od tego, co myśli o niej internetowy światek.
W rozwój osobisty warto inwestować każdą cenę. Wygląd masz rację, przemija.
OdpowiedzUsuńJa myślę ze warto inwestować i swój intelekt jak i zdrowie ;) Przykre się robi, jak inni zazdroszczą Lewandowskiej. Ja nie mam super figury po ciąży. Ciągle walczę o siebie. Wiem jednak, że do Lewandowskiej mi brakuje dużo. Powinnam wziąć z niej przykład i bardziej dbać o siebie.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego całego zamieszania. Dziewczyna ćwiczy, to ciało ma idealne. A to, czy ma na to więcej czasu niż inni, to jej sprawa,ci, którzy mają z tym problem zdecydowanie maja za dużo czasu na ubolewanie nad tym. Lepiej poświęcić ten czas na ćwiczenia właśnie :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie rozumiem całego zamieszania wokół Ani i nie rozumiem, czemu to miałaby nie pokazywać swojego brzucha. No ale cóż najwidoczniej nie wszystko muszę rozumieć :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że swoją sylwetkę Lewandowska zawdzięcza ciężkiej pracy. Powtarzała nam to instruktorka na fitnesie - wyćwiczone mięśnie brzucha, rozciągnięte w czasie ciąży, po porodzie elastycznie wracają jak gumka. I mnie to ekscytowało, gdy byłam w wieku 20-30 lat, ćwiczyłam i takie tam. A potem stało mi się obojętne, wisi mi to.
OdpowiedzUsuńUważam, że bardzo dobrze, że takie dyskusje wybuchły w przestrzeni publicznej. Wiele dziewczyn może być sfrustrowanych, dobijanych przez "bliskich" brakiem powrotu do super formy po narodzeniu dziecku. Widząc różne argumenty i postawy mogą nabrać dystansu.
bezcielesna
Grunt, żeby nie dać się frustrować innym... Nie zmieniamy wagi dla kogoś, tylko dla siebie, jeśli czujemy taką potrzebę...
UsuńAnna Lewandowska z wykrztałcenia jest sportowcem to zrozumiałe, że wraca do formy o wiele szybciej niż księgowa, która najprawdobodobniej nie ma tak dużej diettetyczniej wiedzy jak ona.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem całego tego hajtu na Anie. Każdy ma prawo do wolnwgo wyboru jak chce żyć.
OdpowiedzUsuń