Strony

środa, 12 kwietnia 2017

Mężczyzna przy porodzie

Poród to od wieków domena kobiet, i nie mam tu na myśli oczywistości takich jak ta, że to kobiety rodzą dzieci, ale także to, że to kobiety towarzyszyły kobietom w tych ważnych momentach. Mężczyzna czekał za drzwiami i widział jedynie 'produkt finalny', czyli różowe zawiniątko w beciku.Tradycja jeszcze nie tak dawna - obecne pokolenie 30-latków rodziło się bez obecności ojca.

Na szczęście wiele się w tej kwestii zmieniło i dziś pary mają wybór. On może być przy porodzie, ale nie musi. Czasem chcą oboje, czasem oboje nie chcą, żeby on był, czasem jedno chce, a drugie nie.

Poród to jedna wielka niewiadoma zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny. Obawy są zatem naturalne. Kobieta boi się, że poród może w jakiś sposób 'popsuć' jej obraz w oczach ukochanego, mężczyźni zaś uważają, że wolą tego nie widzieć, bo przecież to sprawy typowo kobiece. I ok, jeśli obie strony to akceptują.

Z mojego punktu widzenia - facet przy porodzie jest niezbędny. Mąż był przy mnie dwa razy i o ile przy drugim pewnie jakoś bym sobie już poradziła, tak przy pierwszym - nie wiem, co by było, gdyby nie on. 

Zatem do czego może przydać się facet przy porodzie?

1. Jest kimś do rozmowy
Zazwyczaj porody trwają kilka - kilkanaście godzin, zwłaszcza te pierwsze. W tym czasie kobieta zmuszona jest przebywać w jednym pomieszczeniu, niejednokrotnie leżeć i patrzeć się w ścianę. Abstrahując od bolesnych skurczy - może być po prostu nudno! Położne zaglądają co jakiś czas, ale nikt przy rodzącej nie siedzi bez przerwy, czasem jedna położna zajmuje się kilkoma porodami naraz. Jeśli kobieta ma przy sobie partnera - ma z kim porozmawiać! Ma też z kim się pośmiać - doskonale pamiętam jeden moment podczas pierwszego porodu. Siedziałam na krzesełku pod prysznicem i rozkoszowałam się ulgą, jaką przynosiła gorąca woda. Mąż siedział obok. Powiedziałam: "To się właśnie nazywa sytuacja bez wyjścia. Muszę tu być i urodzić!". Śmialiśmy się z tego dobrych kilka minut. Przy drugim zaś porodzie akcja odbywała się szybko, a mąż ze śmiechem mnie jeszcze poganiał, żebym tylko się wyrobiła przed meczem (Euro było).

2. Jest twoim głosem
Przy pierwszym porodzie byłam przyćmiona bólem, otumaniona gazem i nie miałam ochoty się odzywać do nikogo poza Tomkiem. Przypuszczam, że byłam trochę niemiła dla położnych lub wręcz je ignorowałam. No cóż, każdy radzi sobie z bólem jak potrafi. Mąż odpowiadał za mnie na pytania, czytał mi w myślach o maksymalizację mojego komfortu.

3. Jest kimś do pomocy
Poda ręcznik po prysznicu, butelkę wody, pomadkę na zaschnięte usta, powachluje, włączy muzykę, poprawi poduszkę, zawoła położną... Jest zbawieniem dla kobiety podłączonej pod ktg i niemogącej się ruszyć.

4. Jest wsparciem fizycznym
Pomasuje plecy, pozwoli ściskać sobie rękę podczas skurczów partych, przytrzyma rękę, nogę, głowę.

5. Jest wsparciem psychicznym
Kobieta, która rodzi wiele godzin jest zmęczona. Końca nie widać, a przecież na końcu właśnie trzeba się wykazać największą siłą i wyprzeć z siebie nową istotę. W momentach kryzysu może się wydawać, że już nie damy rady - wtedy niejednokrotnie okazuje się, że tę siłę daje nam właśnie ukochany. Ten, który miał wyjść przed samą fazą parcia, który boi się krwi i który wcześniej w ogóle nie planował przy tym być. On potrafi zmobilizować nas do zebrania się w sobie i dokonania cudu natury.

6. Jest opiekunem
Z mojego otoczenia wiem, że kobiety, które na sali porodowej mają przy sobie partnerów, są lepiej traktowane. Tak nie powinno być, ale niestety tak często jest. Prawa kobiet bywają łamane, zwłaszcza w miejscach, gdzie władzę przejmuje rutyna. Ból porodowy jest tak wielkim szokiem, że kobiety krzyczą, płaczą, wpadają w histerię, nie panują nad sobą. Znam przypadki, gdy rodząca usłyszała kilka przykrych słów od położnej lub lekarza, zawsze były to kobiety, które rodziły bez partnerów. Ten partner jest więc także opiekunem, osobą, która zachowa spokój, trzeźwość umysłu i będzie dbał o poczucie bezpieczeństwa rodzącej.

7. Jest ojcem
Takim samym rodzicem jak matka. Ma takie samo prawo do powitania swojego potomka na świecie i bycia z nim od pierwszej chwili.

8. Jest prawdziwym mężczyzną
Bo tylko na za takiego uważam faceta, który towarzyszył swojej ukochanej w tak trudnym, ale i pięknym momencie.

Oczywiście mam tu na myśli poród siłami natury - bo takie były dwa moje porody. W Polsce w większości szpitali mężczyzna nie może być przy cesarskim cięciu, co natomiast jest dozwolone w innych krajach. Być może u nas kiedyś też będzie.  

Jaki miałam najważniejszy wniosek po pierwszym porodzie z mężem u boku? Jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że zawsze mogę na niego liczyć. Jeśli więc jesteś jeszcze przed tym ważnym dniem i myślisz, że poradzisz sobie sama, że może nie będziesz go zmuszać, jeśli on nie chce... Przemyśl to :). 

4 komentarze:

  1. nie rozumiem par, które decydują się na oddzielny poród i nie wróżę im świetlanej przyszłości i wiem, że generalizuję ale poród to najważniejsza sprawa w związku i nie wyobrażam sobie abym mógł zostawić Ukochaną w takiej chwili..?
    ja będę pamiętał dni dwóch porodów i dni okołoporodowych do końca życia, bo to były niewyobrażalne emocje...
    choć lekko nie było, Żona wrzeszczy z bólu a ja co mogę?
    no dobra dużo mogłem - tak jak piszesz :-)
    tylko w bólu nie mogłem pomóc...

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mąż towarzyszył mi przy każdym porodzie, choć nie wszędzie pozwalano jemu być ze mną przez cały czas. Zdecydowanie, wolę ten poród, przy którym był cały czas...

    OdpowiedzUsuń
  3. My z mężem bardzo chcieliśmy aby był przy porodzie ale niestety skończyło się cesarka i mąż czekał na korytarzu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już sama świadomość, że nie jestem sama na sali, dużo mi dawała. Mógł nawet nic nie mówić, od czasu do czasu podać wodę, byle był!

    OdpowiedzUsuń