Strony

wtorek, 11 kwietnia 2017

Matczyne statystyki


Trzydzieści sekund na pełne rozbudzenie się od otwarcia oczu.

Dwie minuty na wstanie z łóżka, w którym są już dwie pary małych stópek. 

Śniadanie połknięte trzy godziny po wstaniu z łóżka, gdy już cała dziatwa poranny rozruch ma za sobą. 

Dwie kawy wypite na zimno, z gorącą modlitwą, żeby zadziałały.

Dwa nastawienia pralki. 

Dwadzieścia jeden par rozwieszonych męskich / chłopięcych skarpetek.

Cztery razy sprzątane zabawki, żeby chociaż dało się przejść.

Jedna łyżka zupy wtarta w małe oko.

Jedna miska zupy rozlana na podłogę przez małe rączki.

Jedna strącona szklanka. 

Trzy zamiatania (poranne, po szklance, po chrupkach).

Czterdzieści minut noszenia na rękach dziesięciokilogramowego, jęczącego dziecka w celu uśpienia. 

Jeden guz na czole (dziecka - gdy leciało na zabawki), dwa stłuczone kolana (matki - gdy leciała na ratunek).

Pięćdziesiąt razy podniesiona grzechotka, wyrzucana z krzesełka podczas karmienia.

Podwójne machanie łyżką do małego i większego dzioba ("Mamo, a mnie też pokarmisz?").

Dwadzieścia razy wysłuchane "Mamo, nudzę się...".

Sto pięćdziesiąt kursów autkiem po dywanie. 

Trzydzieści razy wynoszone dziecko z kuchni. Dwadzieścia z łazienki. Trzy spod kaloryfera, cztery spod stolika, dziesięć razy spod łóżeczka. 

Trzy przebrania bluzeczki zabrudzonej jedzeniem pomimo śliniaczka.

Dwa tulenia małego płaczu i jedno dużego. 

Dziesięć wyrwanych matczynych włosów.

Jedna nieudana próba zorganizowania krótkiej chwili dla siebie w ciągu dnia. 

Trzy zrealizowane cele na dzień.

Dziesięć celów nagromadzonych.

Pięć przebiegniętych kilometrów. 

Pół przeczytanej wieczorem książki.

Sześć godzin przerywanego pięć razy snu.

Całość powtórz.

5 komentarzy:

  1. Świetne i z humorem, chociaż jednak takie prawdziwe

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjna grafika ❤️❤️❤️ Uśmiałam się🙂 Z Twojego tekstu też 🙂 Niektóre z tych punktów dotoyczyly kiedyś mnie. Najgorsza chyba dla mnie byla ta wyrzucana w dal grzechotka lub inna zabawka. Mogliby jakiś patent, żeby rodzice nie musieli ich podnosić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to syn wyrzuca nawet miseczkę na przyssawkę...

      Usuń
  3. Prawda stara jak świat :-) Tyle rzeczy wykonujemy w ciągu dnia, a ludziska jeszcze odważa się powiedzieć, że "przecież tylko siedziałaś w domu z dzieckiem". Taaa "siedziałaś" :) Koniecznie trzeba popracować nad tymi chwilami dla siebie, bo nagromadzone niezużyte chwile grożą wybuchem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Akurat siedzenie to czynność, której matki nie mają okazji robić w domu.

      Usuń