Strony

sobota, 24 listopada 2018

Październik 2018 - Tu i teraz

Zaraz kończy się listopad, a ja uświadomiłam sobie, że nie zrobiłam przeglądu października... Na swoje usprawiedliwienie mam to, że po wakacjach czas jeszcze bardziej przyspieszył, a regularny rytm tygodnia sprawia, że ciągle dzieje się coś ciekawego. Zatem szybki nostalgiczny przegląd jakże ciepłych, a momentami nawet gorących październikowych dni. 

Sezon na dynie wykorzystamy został w pełni :)




Mieliśmy z mężem pierwszy od 6 lat wspólny weekend poza domem, w cudownym miejscu - w Pałacu Poraj (będzie o nim więcej). Gorąco polecam taki czas bez dzieci, to jak wylądowanie na obcej planecie. 48 godzin powrotu do przeszłości, gdy byliśmy tylko we dwoje, drzemki w środku dnia, siedzenie do późna, zero obowiązków, absolutny relaks! Wróciliśmy wypoczęci i stęsknieni, chociaż nasze szkraby szybko zapewniły nam brutalny powrót do rodzicielskiej rzeczywistości :). Z dziadkami takie grzeczne, a z rodzicami to wiadomo... :)


Kto pamięta jojo? Nasze dzieciaki pokochały zabawkę  z przeszłości rodziców :D.


Zaliczyliśmy też coroczny pokaz kolejek w Kobylnicy:






Mąż nie zapomniał o rocznicy ślubu :)


W połowie października chodziliśmy w cienkich bluzeczkach i urządziliśmy grilla. To się nazywa polska złota jesień :).



Spacery nad morzem przypominały raczej wiosnę niż jesień. Takie opóźnione wejście w ciemną i burą porę roku pozwoliło nam doładować baterie na full.










Taka jesień mogłaby być co roku :).

piątek, 12 października 2018

Wrzesień 2018 - Tu i teraz

Od rozpoczęcia roku szkolnego czas leci jak szalony. Wrzesień zaskoczył nas nagłymi zmianami pogody i wahaniami temperatur. Pogoda dyktowała nam sposoby na spędzanie czasu -  całe dnie na dworze przeplatane całymi dniami w domu...





Lekcja biologii w plenerze :)




W zeszłym roku Starszak chodził na karate, jednak chyba nie załapał bakcyla, bo w tym roku wybrał zajęcia z robotyki.



Znalazłam nowe miejsce na robienie rzeźby - siłownia Fit Garaż na Banacha :)


W naszym przedszkolu odbył się festyn jesienny:


A na festyn ze Słupskimi Bańkami Mydlanymi wybraliśmy się mimo brzydkiej pogody:


Żadne z członków mojej rodziny nie potrafi przejść obojętnie obok leżącego kasztana :)

Ze Starszakiem i jego kolegą byliśmy w kinie na "Młodzi Tytani: Akcja!" i piszę o tym tylko dlatego, że był to pierwszy film w moim życiu,  który przesiedziałam na telefonie... Taaaaka nuda.

W ramach Festiwalu Scena Wolności wybrałam się z koleżankami do teatru na "Kochanie, zabiłam nasze koty", post-wodewil Doroty Masłowskiej. Wyszłyśmy absolutnie zachwycone, a piękna muzyka i teksty tkwiły mi w głowie jeszcze długo. Polecam gorąco, sama chętnie wybiorę się na to jeszcze raz, jeśli będzie okazja.


Wraz z jesienią zaczynam zawsze więcej czytać i całe szczęście, bo sterta pozycji czekających na swoją kolej stale rośnie :).






Oby złota polska jesień potrwała jak najdłużej :).

poniedziałek, 3 września 2018

Sierpień 2018 - Tu i teraz

Odprowadzając dziś starszaka do przedszkola usłyszałam:
- Mamo, te wakacje były super!

O tak, były wspaniałe. Dzieci sprawiają, że całkiem inaczej patrzymy na otaczający nas świat i uczą dostrzegania drobnych rzeczy. Przeglądając zdjęcia z minionego miesiąca pomyślałam, że Starszak będzie już coś pamiętał - ja mam wspomnienia okołozerówkowe właśnie, bardzo wyraźne.



Sierpień także był upalny, uskutecznialiśmy więc obowiązkowe topienie sadełka na plaży :).




Co roku zabieramy naszego starszaka na zachód słońca, w tym roku Starszy chciał zobaczyć, jak pali się lampion. Jednak nie puściliśmy go w powietrze, aby nie zaśmiecał morza. Wystarczyło, że palił się przy nas :).



Gdy mieliśmy dość piasku wysypującego się z każdych butów w domu, zaliczaliśmy kąpiele w wodzie chlorowanej :).


Słupsk latem jest piękny i zielony:


Co niedzielny Jarmark Gryfitów to obowiązkowy punkt każdego lata, można na nim znaleźć prawdziwe skarby.


Aktywności na świeżym powietrzu nie brakowało, starszak opanował w końcu umiejętność jazdy na rowerze bez kółek.


W tym roku w końcu zaczęliśmy mieć prawdziwe wychodne z domu - dzieci są już na tyle duże, że przesypiają noce i mogę je zostawić nawet z moją babcią. Koncert Darii Zawiałow w Ustce był cudowny, dziewczyna ma ogromny talent:


Gdy mąż zobaczył, że w Ustce zagra także O.S.T.R., robił wszystko, żeby mnie tam zaciągnąć, mimo ulewnego deszczu tuż przed. Nie miałam ochoty, bo nie jest to mój ulubiony typ muzyki, jednak Ostry pozytywnie mnie zaskoczył. Ciekawie opowiadał o sobie pomiędzy utworami, zagadywał do publiczności, w pewnym momencie nawet zadzwonił do swojej żony ze sceny i włączył głośnomówiący, co było słodkie i zabawne zarazem. Bawiłam się świetnie :)



W Dolinie Charlotty słuchaliśmy The Waterboys i Alan Parsons Live Project. Muzyka z mojego dzieciństwa - rodzice słuchali tych zespołów.


Szczególnie wzruszyłam się na piosence "Don't answer me" - wiąże się z nią wiele wspomnień:



Zaliczyliśmy kino letnie na leżakach na Starym Rynku i "La la Land". Kocyk był obowiązkowy.


Trasa 500km w rodzinne strony mojego męża upłynęła w tym roku w lepszym klimacie, Młodszy zaczął marudzić dopiero na ostatnie 100km :).


Na Opolszczyźnie zastał mnie raj owocowo - warzywny:





Było trochę grzeszenia, które objawiło się 2kg na plusie po powrocie od teściowej :)




Mieliśmy pierwsze w życiu 24 godziny bez dzieci (nocowały u dziadków). To była noc :)


Moje dzieci to mali podróżnicy i uwielbiają wszelkiego rodzaju wycieczki i aktywności poza domem:







Wschód słońca w trasie jest niesamowity :


A to już słupski Sabat Czarownic pod Basztą:




Sterta książek czekała na brzydszą pogodę i nie doczekała się :).


Tymczasem liczę na ciepły jeszcze wrzesień i nie mogę doczekać się sezonu na dynie.

W sierpniu napisałam:
- Sea park w Sarbsku - morskie klimaty i fokarium.
- Megalandia w Przewłoce - park gigatycznych figurek koło Ustki.