Straty
Zepsuło nam się zamknięcie do tostera. Aby więc spłaszczyć tosty mąż postanowił obciążyć go... czajnikiem elektrycznym... Czajnik niestety spadł na podłogę. I w ten sposób nie muszę go już czyścić i odkamieniać, bo mam już nowy czajnik. Dziękuję Ci kochanie!:)
Zyski
Zyskaliśmy wczoraj całą godzinę, bo całkiem zapomnieliśmy o przesunięciu czasu. Zazwyczaj przesuwamy zegarki już wieczorem, aby rano wstać bez mętlika w głowie. Tym razem wstaliśmy o 8, po czym zorientowaliśmy się, że oficjalnie jest 7... Niby to tylko dodatkowa godzina, a jednak tyyyle czasu :). Cały dzień na luzie, był czas na wszystko, dzieci poszły spać przed 19 (bo przecież byłaby już 20), a my mieliśmy - uwaga - 5 godzin zupełnej swobody rodzicielskiej. Po czym po położeniu się i tak nie mogłam zasnąć od jej nadmiaru.
Dentysta
Z miesiąc temu odkryliśmy na górnych czwórkach i piątkach Starszaka czarne kropeczki. Mówię: "Szlag! Próchnica!" I na co się zdało mycie zębów po nim? Jednak w oczekiwaniu na wizytę u dentysty szorowaliśmy mu zęby z jeszcze większym zapałem, po czym okazało się, że kropeczki bledną, aż znikły całkiem. Dziś w poczekalni stomatologicznej denerwowałam się, jakbym to ja miała usiąść na fotel (co zresztą zazwyczaj się dzieje). Synek dopadł stolika z kolorowankami i kredkami, i zaczął rysować. Pani recepcjonistka go zagadywała i chwaliła rysunki.
Na fotelu stomatologicznym okazało się, że żadnych plamek nie ma, podobnie jak ubytków i próchnicy. Ząbki zdrowe, pani doktor pochwaliła szorowanie. Kontrola za pół roku. Syn dostał naklejkę dzielnego bohatera i plik kartek z kolorowankami w nagrodę. Po wyjściu na dwór:
"Mama, a wiesz co, chyba będziemy przychodzić do tej pani doktor, było fajnie!".
Spacery
Moje starsze dziecko jak co roku na jesień przestaje lubić spacery. Po przedszkolu najchętniej szedłby prosto do domu, na placu zabaw mu się nudzi, bo nie ma dzieci, chodzić dalej też mu się nie chce. Młodszego za to wózek parzy od urodzenia i rzadko kiedy chce w nim leżeć dłużej niż 10 minut, zawsze w końcu lądując na rękach. Sama nie przepadam za zimnem, a deszczowy i mroczny październik z maks 8 stopniami w dzień sprawia, że wychodzimy na tzw. minimum higieniczne, czyli jakąś godzinę przewietrzenia się.
Sprzątanie
Nigdy nie byłam perfekcyjną panią domu, zazwyczaj porządniejsze ogarnianie domostwa robiłam raz w tygodniu. Tymczasem na macierzyńskim coś mi się chyba w głowie poprzestawiało, bo non stop coś sprzątam. Co dzień. Baaa, aktywuję do sprzątania męża i starszego syna, przy czym pierwszy zaczyna sprzątać po tym, jak poproszę go o to minimum trzy razy i pokażę palcem, a drugi ma jeszcze dobry słuch i zaczyna od razu, ale zaraz robi przerwę, by pobawić się tym, co akurat znalazł podczas sprzątania... Nie wiem co mi jest, jednak nie mogę, po prostu nie mogę zignorować bałaganu. Może wiąże się to z tym, że pracując, jednak cały dzień przebywałam poza domem i po prostu tego nie widziałam. Teraz 'siedząc w domu' z dzieckiem, lubię wokół siebie mieć porządek. I miewam go przez jakieś dwie godziny dziennie, a potem wraca przedszkolak, potem z pracy mąż i zabawa zaczyna się od początku :). Obaj są mistrzami pozostawiania różnych rzeczy w dziwnych miejscach, a ja tak chodzę i po nich sprzątam...